Zostałam tylko ja. Inni ludzie przyszli popatrzeć. Zchodząc z trybun słyszałam jak mówią jeden do drugiego, "że nie dam rady", "że Sinedd zaraz mnie wygoni". Zdjęłam moją jaskrawo-niebieską bluzę i weszłam na murawę. Czarnowłosy dał mi strój, w którym grała Mei i zaśmiał się arogancko.
- Naprawdę chcesz się tak ośmieszać? Myślałem, że przyszłaś tylko popatrzeć.
- A ja myślałam, że w meczach wszyscy dają ci fory - odgryzłam się
Z cwaniackiego uśmieszku przyjął poważniejszy wyraz twarzy.
- Dobra, jeśli strzelisz mi trzy gole, wchodzisz do drużyny. Żadnych reguł - mówił pokazując na bramkę.
- Nie ma problemu - odpowiedziałam obojętnie.
Bramkarz Shadowsów zszedł z boiska. Stanęliśmy na środku twarzą w twarz czekając na piłkę. Wreszcie wystrzeliła w górę. Sinedd przejął ją za pomocą smoga - czarnej energii która otaczała całe jego ciało i zaczął biec w stronę bramki. Kiedy byłam tuż obok niego, chciałam odebrać piłke wślizgiem ale on nagle zniknął przeskakując mnie. Potem nie wiadomo skąd piłka znalazła się w siatce.
- To jest zbyt proste - mówił przechodząc koło mnie.
- Gadasz czy grasz? - zaczynałam się denerwować.
Piłka wystrzeliła poraz drugi. Znowu przejął ją Sinedd. Teraz to już nie mogłam odpuścić. Goniąc go zaczął ukazywać mi się smog. Czarnowłosy widząc to potknął się o własne nogi a wtedy ja odebrałam mu piłkę bez najmniejszego wysiłku. Wreszcie przed bramką zaczęłam przymieżać się do kopnięcia kiedy zauważyłam, że nie mam pod nogami piłki. Odwróciłam się i zobaczyłam napastnika biegnącego w przeciwnym kierunku niż ja. Miałam ochotę upaść na kolana ponieważ bardzo długo nie używałam smogu i czułam się zmęczona. Padł drugi gol.
- Jak tak dalej pójdzie to będziemy musięli się pożegnać - udawał smutnego
Na to nic nie odpowiedziałam. Gra została wznowiona. Powiedziałam sobie, że MUSZĘ to wygrać. Nawet jeśli gram z jednym z najlepszych graczy w galaktyce. Używając smogu wyskoczyłam wcześniej odbijając się od ramion Sinedda.Widziałam lekkie zdziwienie na jego twarzy, które zaraz potem zmieniło się w złość. Zacisnął zęby i ruszył w pogoń za mną. Biegłam coraz szybciej. Znałam jego sposób gry i wiedziałam, że napewno będzie chciał mnie sfaulować. Słyszałam, że jest coraz bliżej więc wyskoczyłam z piłką w górę. Na to on teleportował się przed bramkę ale zanim zdążył się odwrócić piłka obracała się już w siatce.
- Mówiłeś coś? - powiedziałam ocierając ręce.
- Jeden gol nic nie znaczy - bronił się.
- A jednak - odwróciłam się i poszłam na swoje miejsce.
Futbolówka znów znalazła się w powietrzu. Sinedd pełen złości udeżył mnie bokiem w brzuch. Kiedy upadłam przejął piłkę i był coraz bliżej bramki. W tym samym czasie teleportowałam się kilka razy aż w końcu znalazłam się przed bramką. Futbolówka leciała z ogromną prędkością i siłą. Otoczona była fluxem. Wyzwoliłam prawie całą swoją energię i wyskakując obroniłam strzał nogą.
- Ty nie umiesz się poddać, co? - spytał ciemnooki.
- Nie mam po co skoro i tak wygram - odpowiedziałam pewna siebie I wykopałam jak najdalej piłkę.
Biegliśmy obok siebie. Zapamiętałam to, co powiedział na samym początku i podłożyłam mu nogę.
- Co ty robisz??!! - krzyknął.
- Sam powiedziałeś "żadnych reguł" - przypomniałam i pobiegłam do bramki.
Nie musiałam nawet używać smogu żeby strzelić gola. Sinedd udeżył pięścią w podłoże i zaraz po tym wstał.
- Dwa do dwóch, nie musisz dawać mi forów - oznajmiłam.
- Ehh - warknął - to jeszcze nie koniec.
Staneliśmy naprzeciwko siebie.
- Już przegrałaś, nie masz szans - z całą pewnością mówił czarnowłosy.
- Czyżby? - uśmiechnęłam się.
Piłka była już w powietrzu. Obydwoje wyskoczyliśmy w tym samym momencie lecz ja kopnęłam szybciej i zdobyłam przewagę. Sinedd zniknął ale wiedziałam, że zaraz gdzieś się pojawi. Nagle znalazł się tuż za mną i z wielką siłą udeżył mnie w kostkę. Poczułam ogromny ból przeszywający całe moje ciało. Doznałam kiedyś podobnej kontuzji w tę samą kostkę. Z tego powodu miałam poważną operację. I znowu historia miała się powturzyć. Upadłam na ziemię. Widziałam jak przeciwnik biegnie w stronę bramki.
- Widzisz? Mówiłem, że nie dasz rady - odwrócił się i kopnął prosto do bramki.
Nie mogłam wstać więc zostałam zabrana na oddział lekarski. Sinedd zbytnio się nie rozczulał tylko cieszył się wygraną.
- No, czyli mamy już drugiego napastnika - odezwał się były kapitan drużyny Shadows.
- O czym ty mówisz? Przecież to ja wygrałem - odparł ciemnooki
- Chyba żartujesz, że nie weźmiemy jej do drużyny - zdziwił się Fulmugus.
- A po co nam dziewczyna? - spytał.
- Ważne jest jak gra a nie jej płeć! - sprzeciwiła się obużona Nhills.
- To i tak teraz nic nie zmieni przez jej kostke.
- Z twojej winy. Z resztą, rób jak chcesz, przydałaby się. Poza tym ma smog - odparł były kapitan.
30 minut później
Kiedy trafiłam na oddział zaraz zabrali mnie na sale operacyjną. Dostałam narkozę a potem już nie wiedziałam co się dzieje za to śnił mi się ten sam pojedynek z Sineddem, który grałam jakiś czas temu. Widziałam to wszystko z trybun. Widziałam też jak wygrywam i czarnowłosy przyjmuje mnie do drużyny a wszystkim na widowni poopadały szczęki.
- Arvena! Arvena obudź się. Już po operacji. Wszystko przebiegło sprawnie i bez problemów ale nie będziesz mogła grać przez jakiś czas z powodu usztywnionej nogi i tego, że kiedyś miałaś podobną kontuzję - usłyszałam głos lekarza.
Spojrzałam na nogę. Całe szczęście moja starsza siostra przywiozła mi słuchawki i holo-telefon dzięki czemu mogłam odciąć się na chwilę od świata i zasnąć.
Następnego dnia:
Obudziłam się o 7.00. Przyszedł lekarz na kontrole, sprawdził nogę i zapytał co i jak i oznajmił, że wyjdę dzisiaj ale muszę poczekać do południa. Piętnaście minut po tym, ktoś zapukał do drzwi. Byłam pewna, że to siostra więc pozwoliłam wejść.
- Cześć
- Sinedd?! Co ty tu robisz? - bardzo się zdziwiłam.
Miałam ochotę w niego czymś rzucić ale nie miałam czym.
- Od kiedy masz smog? - zapytał.
- A co cię to obchodzi?! - zdenerwowałam się.
- To, że należysz do drużyny! - zaczął się też denerwować.
- Z jakiego powodu? Skoro wbiłeś trzecią bramkę, którą bym strzeliła pierwsza jakbyś mnie nie sfaulował - próbowałam dominować.
- Tak by się nigdy nie stało. A ja nigdy bym cię nie wziął do drużyny gdyby nie Fulmugus i reszta, którzy powiedzieli, że "grasz dobrze", czego ja nie widzę - oznajmił.
- Jasne. A kto ci strzelił dwie bramki pod rząd? - spytałam
Nic nie odpowiedział, odwrócił się i wyszedł.
******************************************************************************
Oto pierwszy rozdział :) ciąg dalszy nastąpi. Mam nadzieję,że się podobało ;)
