piątek, 12 grudnia 2014

Pierwsze starcie

Rozdział 1

Zostałam tylko ja. Inni ludzie przyszli popatrzeć. Zchodząc z trybun słyszałam jak mówią jeden do drugiego, "że nie dam rady", "że Sinedd zaraz mnie wygoni". Zdjęłam moją jaskrawo-niebieską bluzę i weszłam na murawę. Czarnowłosy dał mi strój, w którym grała Mei i zaśmiał się arogancko.
- Naprawdę chcesz się tak ośmieszać? Myślałem, że przyszłaś tylko popatrzeć.

- A ja myślałam, że w meczach wszyscy dają ci fory - odgryzłam się
Z cwaniackiego uśmieszku przyjął poważniejszy wyraz twarzy.
- Dobra, jeśli strzelisz mi trzy gole, wchodzisz do drużyny. Żadnych reguł - mówił pokazując na bramkę.
- Nie ma problemu - odpowiedziałam obojętnie.
Bramkarz Shadowsów zszedł z boiska. Stanęliśmy na środku twarzą w twarz czekając na piłkę. Wreszcie wystrzeliła w górę. Sinedd przejął ją za pomocą smoga - czarnej energii która otaczała całe jego ciało i zaczął biec w stronę bramki. Kiedy byłam tuż obok niego, chciałam odebrać piłke wślizgiem ale on nagle zniknął przeskakując mnie. Potem nie wiadomo skąd piłka znalazła się w siatce.
- To jest zbyt proste - mówił przechodząc koło mnie.

- Gadasz czy grasz? - zaczynałam się denerwować.
Piłka wystrzeliła poraz drugi. Znowu przejął ją Sinedd. Teraz to już nie mogłam odpuścić. Goniąc go zaczął ukazywać mi się smog. Czarnowłosy widząc to potknął się o własne nogi a wtedy ja odebrałam mu piłkę bez najmniejszego wysiłku. Wreszcie przed bramką zaczęłam przymieżać się do kopnięcia kiedy zauważyłam, że nie mam pod nogami piłki. Odwróciłam się i zobaczyłam napastnika biegnącego w przeciwnym kierunku niż ja. Miałam ochotę upaść na kolana ponieważ bardzo długo nie używałam smogu i czułam się zmęczona. Padł drugi gol.
- Jak tak dalej pójdzie to będziemy musięli się pożegnać - udawał smutnego
Na to nic nie odpowiedziałam. Gra została wznowiona. Powiedziałam sobie, że MUSZĘ to wygrać. Nawet jeśli gram z jednym z najlepszych graczy w galaktyce. Używając smogu wyskoczyłam wcześniej  odbijając się od ramion Sinedda.Widziałam lekkie zdziwienie na jego twarzy, które zaraz potem zmieniło się w złość. Zacisnął zęby i ruszył w pogoń za mną. Biegłam coraz szybciej. Znałam jego sposób gry i wiedziałam, że napewno będzie chciał mnie sfaulować. Słyszałam, że jest coraz bliżej więc wyskoczyłam z piłką w górę. Na to on teleportował się przed bramkę ale zanim zdążył się odwrócić piłka obracała się już w siatce.
- Mówiłeś coś? - powiedziałam ocierając ręce.
- Jeden gol nic nie znaczy - bronił się.
- A jednak - odwróciłam się i poszłam na swoje miejsce.
Futbolówka znów znalazła się w powietrzu. Sinedd pełen złości udeżył mnie bokiem w brzuch. Kiedy upadłam przejął piłkę i był coraz bliżej bramki. W tym samym czasie teleportowałam się kilka razy aż w końcu znalazłam się przed bramką. Futbolówka leciała z ogromną prędkością i siłą. Otoczona była fluxem. Wyzwoliłam prawie całą swoją energię i wyskakując obroniłam strzał nogą.
- Ty nie umiesz się poddać, co? - spytał ciemnooki.
- Nie mam po co skoro i tak wygram - odpowiedziałam pewna siebie I wykopałam jak najdalej piłkę.
Biegliśmy obok siebie. Zapamiętałam to, co powiedział na samym początku i podłożyłam mu nogę.
- Co ty robisz??!! - krzyknął.
- Sam powiedziałeś "żadnych reguł" - przypomniałam i pobiegłam do bramki.
Nie musiałam nawet używać smogu żeby strzelić gola. Sinedd udeżył pięścią w podłoże i zaraz po tym wstał.
- Dwa do dwóch, nie musisz dawać mi forów - oznajmiłam.
- Ehh - warknął - to jeszcze nie koniec.
Staneliśmy naprzeciwko siebie.
- Już przegrałaś, nie masz szans - z całą pewnością mówił czarnowłosy.
- Czyżby? - uśmiechnęłam się.
Piłka była już w powietrzu. Obydwoje wyskoczyliśmy w tym samym momencie lecz ja kopnęłam szybciej i zdobyłam przewagę. Sinedd zniknął ale wiedziałam, że zaraz gdzieś się pojawi. Nagle znalazł się tuż za mną i z wielką siłą udeżył mnie w kostkę. Poczułam ogromny ból przeszywający całe moje ciało. Doznałam kiedyś podobnej kontuzji w tę samą kostkę. Z tego powodu miałam poważną operację. I znowu historia miała się powturzyć. Upadłam na ziemię. Widziałam jak przeciwnik biegnie w stronę bramki.
- Widzisz? Mówiłem, że nie dasz rady - odwrócił się i kopnął prosto do bramki.
Nie mogłam wstać więc zostałam zabrana na oddział lekarski. Sinedd zbytnio się nie rozczulał tylko cieszył się wygraną.
- No, czyli mamy już drugiego napastnika - odezwał się były kapitan drużyny Shadows.
- O czym ty mówisz? Przecież to ja wygrałem - odparł ciemnooki
- Chyba żartujesz, że nie weźmiemy jej do drużyny - zdziwił się Fulmugus.
- A po co nam dziewczyna? - spytał.
- Ważne jest jak gra a nie jej płeć! - sprzeciwiła się obużona Nhills.
- To i tak teraz nic nie zmieni przez jej kostke.
- Z twojej winy. Z resztą, rób jak chcesz, przydałaby się. Poza tym ma smog - odparł były kapitan.

30 minut później

Kiedy trafiłam na oddział zaraz zabrali mnie na sale operacyjną. Dostałam narkozę a potem już nie wiedziałam co się dzieje za to śnił mi się ten sam pojedynek z Sineddem, który grałam jakiś czas temu. Widziałam to wszystko z trybun. Widziałam też jak wygrywam i czarnowłosy przyjmuje mnie do drużyny a wszystkim na widowni poopadały szczęki.
- Arvena! Arvena obudź się. Już po operacji. Wszystko przebiegło sprawnie i bez problemów ale nie będziesz mogła grać przez jakiś czas z powodu usztywnionej nogi i tego, że kiedyś miałaś podobną kontuzję - usłyszałam głos lekarza.
Spojrzałam na nogę. Całe szczęście moja starsza siostra przywiozła mi słuchawki i holo-telefon dzięki czemu mogłam odciąć się na chwilę od świata i zasnąć.

Następnego dnia:

Obudziłam się o 7.00. Przyszedł lekarz na kontrole, sprawdził nogę i zapytał co i jak i oznajmił, że wyjdę dzisiaj ale muszę poczekać do południa. Piętnaście minut po tym, ktoś zapukał do drzwi. Byłam pewna, że to siostra więc pozwoliłam wejść.
- Cześć
- Sinedd?! Co ty tu robisz? - bardzo się zdziwiłam.
Miałam ochotę w niego czymś rzucić ale nie miałam czym.
- Od kiedy masz smog? - zapytał.
- A co cię to obchodzi?! - zdenerwowałam się.
- To, że należysz do drużyny! - zaczął się też denerwować.
- Z jakiego powodu? Skoro wbiłeś trzecią bramkę, którą bym strzeliła pierwsza jakbyś mnie nie sfaulował - próbowałam dominować.
- Tak by się nigdy nie stało. A ja nigdy bym cię nie wziął do drużyny gdyby nie Fulmugus i reszta, którzy powiedzieli, że "grasz dobrze", czego ja nie widzę - oznajmił.
- Jasne. A kto ci strzelił dwie bramki pod rząd? - spytałam
Nic nie odpowiedział, odwrócił się i wyszedł.

******************************************************************************
Oto pierwszy rozdział :) ciąg dalszy nastąpi. Mam nadzieję,że się podobało ;)









niedziela, 7 grudnia 2014

Prolog

Godzina 6.30


 Dzisiaj wstałam dosyć wcześnie. Nie mogłam spać z powodu prześladującego mnie snu. Kiedy wyjrzałam, za oknem było jeszcze ciemno i mgliście. Postanowiłam ubrać się i zobaczyć Genesis o świcie. Widziałam mnustwo różnych ludzi i stworzeń, którzy śpieszyli się do pracy. Ta planeta przypominająca gwiazdę była naprawdę piękna. Kiedy zachciało mi się pić, poszłam do baru w centrum. W środku było mało ludzi. Kupiłam wodę i usiadłam przy wolnym stoliku. Za mną siedziały dwie dziewczyny, które omawiały jakąś sprawę. Po czasie poznałam, że to Mei i Tia. W końcu moje zainteresowanie przykuło słowo "Shadows" więc postanowiłam je trochę podsłuchać.
 - No i jak? Sinedd szuka kogoś na twoje miejsce? - zapytała blondynka
- Pewnie tak...chociaż nie wiem czy komuś uda się wytrzymać w jego towarzystwie - odpowiedziała długowłosa
- Podobno organizuje małe zawody sprawdzające na napastnika - oznajmiła zielonooka
- Tak? Gdzie to słyszałaś? - spytała Mei
- W holo-TV o tym cały czas trąbią. Nie wiedziałaś? - zdziwiła się Tia
- Nie - odparła brunetka
- Jak myślisz? To będzie chłopak czy dziewczyna? - zaciekawiła się krótkowłosa
- Jestem pewna że chłopak. Wątpię, że jakaś dziewczyna to wytrzyma. A, a o której to będzie? Może obejrzymy jeśli pokarzą? - dopytywała się
- Słyszałam, że gdzieś chyba o 9.00 - odpowiedziała
- Dzisiaj?! - wystraszyła się niebieskooka
- Tak
- To chodź, może powiemy dryżynie?
Kiedy wyszły wybiegłam zaraz po nich. Długo szłam do hotelu przez tętniący życiem Genesis. Wzięłam bluzę i wsiadłam do najbliższego statku lecącego na Archipelag Shadow. Zamierzałam wziąć w tym udział. A co? Ja nie dałabym rady? Próbować zawsze można. O 8.50 statek wylądował w wyznaczonym miejscu na planecie. Nigdy tu nie byłam. Ona jest znacznie ciemniejsza niż Genesis. Przypomina wielki, czerwony kryształ. Zdziwiłam się kiedy nie ujrzałam żadnej żywej istoty na powierzchni planety. Stwierdziłam, że nie mam czasu na zwiedzanie i że zrobię to kiedy indziej. Szłam niedaleko dwóch dziewczyn, które też chyba miały zamiar brać udział w teście. Nagle jedna gdy zauważyła, że idę w tą samą stronę co one, zapytała się mnie czy też idę zaryzykować. Na to ja spojrzałam na nie moim przeszywającym wzrokiem. Nie zamierzałam odpowiadać. Założyłam kaptur i wyprzedziłam je przed wejściem. Dalej już wiedziałam gdzie iść bo wszędzie można było przemieszczać się tylko na podziemnych windach. Na miejscu znalazłam się dosłownie parę minut po 9.00. Wszystko się już zaczęło. Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na moje spóźnienie. Wzięłam przykład z innych i usiadłam na trybunach. Na boisku dominował kolor czerwony połączony z czernią. Pewnie dzięki temu wyglądało mrocznie. W końcu znajdowało się pod ziemią. Byli już chyba wszyscy chętni. Jak się rozejrzałam, dostrzegłam tylko dwie dziewczyny, które "poznałam" wcześniej. Nie wyglądały na zbyt pewne siebie. Na murawie stał Sinedd, który wyraźnie nie miał humoru o czym świadczył jego wyraz twarzy i zachowanie oraz bramkarz w czerwonym stroju o bladej cerze, brązowych włosach z przedziałkiem na środku i czarnych oczach. Czarnowłosy po kolei wybierał kandydatów na napastnika do wykonania jakiegoś zadania, a następnie wyrzucał ich z boiska. Był ostry. Wiele osób wychodziło po pięciu minutach samego patrzenia. Pomyślałam "cieniasy". Ja nigdy bym nie wyszła bez walki. Ponownie jedna z dziewczyn zapytała się mnie czy się nie boję na co ja odpowiedziałam prychnięciem. Podczas gdy Sinedd sprawdzał innych, miałam okazję przypatrzeć się wielu błędom jakie popełniali zawodnicy a jakich on definitywnie nie tolerował.Wreszcie przyszła kolej na mnie...

******************************************************************************
No i prolog mam z głowy :) mam nadzieję, że się spodobał. Apropo bloga - pozwoliłam sobie wziąć się w moment, kiedy Mei odeszła od Shadowsów i będę opisywać tą historię tak, jak ja to widzę ;) zachęcam do czytania dalszych losów drużyny Shadow i postaram się, żeby były ciekawe i zaskakujące :)